Etykiety: coś na zimę, ogórki, ogórki kanapkowe, Nie było łatwo, oj nie było. Ale w końcu mam to, czego chciałam i czego oczekiwałam, czyli najlepsze ogórki kanapkowe. Najlepsze oczywiście dla mnie, bo o smakach, podobnie jak o gustach trudno dyskutować. Jednak osoby, które pokochały moją
sałatkę szwedzką, pewnie polubią i te ogórki.
Do proporcji w przepisie dochodziłam sama. I choć pierwszy przepis dostałam od bratowej, to kombinowałam z proporcjami przypraw, octu i cukru, wyrzuciłam curry zastępując je kurkumą, aby dojść do tego właściwego smaku. Dopiero czwarte podejście zakończyło się pełnym sukcesem i właśnie tym przepisem chcę się z Wami dziś podzielić. Ogórki są chrupkie, słodko - kwaśne, po prostu pyszne.
Ja robiłam moje ogórki w słoikach o pojemności 400 ml, ale można wybrać inne, tylko jeśli użyjemy dużych ogórków, to słoiki muszą być na tyle wysokie, aby plastry weszły nam na sztorc.
Moje ogórki były średniej wielkości – ani za duże, ani za małe – idealne na ogórki kanapkowe. Ilość zalewy podana w przepisie idealnie wystarcza na zalanie 6 słoików z ciasno ułożonymi ogórkami.
Krojenie ogórków w plastry może wydawać się trudne, ale można wspomóc się np. krajalnicą do pieczywa czy wędlin (jeśli się takową posiada), tylko trzeba uważać na palce. Ja posłużyłam się nożem do pomidorów – takim z ząbkami, poszło szybko i sprawnie.
*Używam szklanki o pojemności 250 ml.