Ci, którzy podróżowali po Wietnamie, pamiętają zupę podawaną na..... na śniadanie:) Tak, tak, na ulicach Hanoi o świcie ustawiają się rzędy miniaturowych "kuchni", płoną węgle, a na nich bulgoczą garnki pełne aromatycznego rosołu. PHO to codzienny wietnamski street food, dostępny przez cały dzień, ale najbardziej popularny wśród miejscowych rano. Rosół o smaku anyżu gwiazdkowego i cynamonu rozgrzewa całe ciało, a dodatki do zupy są w większości wszędzie takie same: makaron ryżowy, góry wietnamskich ziół (bazylia cytrynowa, mięta, kolendra...), cienko pokrojone gotowane mięso, kiełki sojowe i, oczywiście, specjalny słodko-słony, pikantno-kwaśny sos rybny do doprawienia zupy.
Pho to obecnie jedno z najmodniejszych dań restauracyjnych! Jak ramen, miska wietnamskiego pho podwaja się zarówno jako zupa, jak i danie główne. Dlatego uważam, że jest to idealne danie na przygotowany wcześniej obiad.
Może po prostu uważasz, że ta zupa to zadanie nie do wykonania w domowej kuchni w parne litewskie popołudnie! Nie, powinny być za darmo na ulicach Wilna codziennie, bo miska tego aromatycznego, lekkiego jedzenia sprawia, że czujesz się ciepły, pełny i szczęśliwy. Nawet brak słońca nie jest taki zły, biorąc pod uwagę, że deficyt światła w listopadzie to dopiero początek długiej jesieni i zimy....
A co do zupy pho (wymawianej [fo]), to nie ma za bardzo co opowiadać - trzeba ją po prostu zrobić. Na początek trzeba będzie zrobić wywar wołowy lub drobiowy (autentyczne pho kojarzy mi się z wywarem wołowym...). I ten rosół będzie "najtrudniejszą" i najdłuższą pracą, bo wszystko inne będzie gotowe w krótkim czasie. Przy okazji pamiętaj, żeby zrobić dużo więcej rosołu niż zjesz za jednym posiedzeniem... Bo kiedy wrócisz następnego dnia, głodny i zmęczony, zobaczysz jak radość zalewa Twoją duszę, gdy to aromatyczne danie zaczyna parować na stole....