Trudno wyobrazić sobie świąteczny stół bez śledzia - większość gospodyń przygotowuje go według własnych przepisów, często odziedziczonych po matkach lub babciach. Aby urozmaicić tradycyjne dania, można spróbować czegoś nowego, np. specjalnego śledzia Matjes, który zaskoczy nas innym smakiem i bardzo delikatną konsystencją.
Matjes to młody, "niewinny" śledź poławiany w Morzu Północnym. Łowi się go w pierwszym roku życia, kiedy nie rozwinęła się jeszcze jego ikra i mlecz. Są one jeszcze białe, młode i niedojrzałe.
Śledź Matjes jest rybą o bardzo wysokiej zawartości tłuszczu, zwykle około 23% tłuszczu, i wspaniałym źródłem kwasów tłuszczowych omega-3. Ta zawartość tłuszczu maleje w miarę jak śledź zaczyna dojrzewać, przy czym częściej spotykany śledź, łowiony zazwyczaj w 2 lub 3 roku życia, ma zawartość tłuszczu na poziomie zaledwie 15 procent.
Śledzie Matjes są świeże, nigdy wcześniej nie mrożone i nie są przeznaczone na sprzedaż. Zaraz po złowieniu jest oblewany solanką z wody morskiej i zamrażany, co jest obowiązkowe, aby zabić różne bakterie. Tak zamrożony śledź może być przechowywany przez cały rok.
Po rozmrożeniu jest gotowy do spożycia - Holendrzy kupują zwykle śledzie w wiadrach po 5-10 kilogramów i sami wykańczają rybę w domu. Ci, którzy są zbyt leniwi lub nie mają na to ochoty, zatrzymują się na degustację Matjes na ulicznych straganach, których w holenderskich miastach jest mnóstwo. I wcale nie trzeba czekać na święto, żeby się tam dostać.
Holendrzy zazwyczaj nie podają śledzia Matjes z żadną sałatką, ani nie ukrywają go pod żadnymi innymi przyprawami - jedzą go w całości, po prostu obtoczonego w posiekanej cebuli, czasem z kęsem czarnego chleba i/lub ogórkiem. Niemcy, którzy również są wielkimi fanami śledzia, często jedzą go nadzianego w bułce, a niektórzy robią tatar ze śledzia Matjes lub inne bardziej wyszukane przekąski. A tym razem to moje uwielbiane, nietypowe danie ze śledzia, które jest bardzo smaczne!