Grillowane żeberka? Zły pomysł? Tak słyszałam od sprzedawcy w sklepie mięsnym, który złapał się za głowę jak usłyszał co chce z nimi zrobić 😅 No, ale cóż.. ja nie dam rady? 😎 Pierwsze co zrobiłam to zajrzałam do internetu sprawdzić jak popularne są żeberka z grilla i jakie sposoby na ich przygotowanie dominują. Popatrzyłam, poczytałam... zebrałam szczękę z podłogi... - w większości czas grillowania to 25 minut.. W mojej rodzinie nikt za surowym, krwistym mięsem nie przepada, więc poszłam na żywioł po swojemu.
Mięso zamarynowałam jak to na żeberka przystało - w marynacie z dodatkiem miodu, opiekałam na rozgrzanym grillu przez dłuższą chwilę, a później wylądowały na ruszcie zapakowane w folie aluminiową. Słychać było jak wszystko bulgocze wewnątrz, to już dobry zwiastun. Po odwinięciu foli, były mega miękkie, delikatne i bardzo soczyste - w sumie idealne do podania od razu, ale ja jeszcze je położyłam na grillu, żeby stały się bardziej chrupiące z zewnątrz. Jaki płynie morał z tej "smacznej bajki"? Każde mięso wrzucone na ruszt może być perfekcyjnie miękkie i jednocześnie dobrze przypieczone, pełne aromatu jaki powstaje przez pieczenie na grillu. Po za tym, latem, obiad przygotowywany na świeżym powietrzu to już urok sam w sobie :) Trzeba tylko chcieć i próbować. Poniżej jeszcze dla Was filmik 💗
Answering to comment