W miniony weekend wiele miejskich rzek, w tym nasza Vilnelė, zmieniła kolor na zielony, ponieważ Irlandczycy i ich sympatycy świętowali Dzień Świętego Patryka, patrona Irlandii. W tym dniu Irlandczycy na całym świecie bardzo się jednoczą, przebierając się w stroje w kolorze szmaragdowym, jedząc irlandzkie jedzenie, pijąc irlandzkie piwo i śpiewając irlandzkie piosenki. Pomimo tej obfitości powierzchownych pułapek, Dzień Świętego Patryka wzmacnia irlandzki patriotyzm w dobry sposób, a w niektórych przypadkach naprawdę moglibyśmy się od nich uczyć.
Moja rodzina i ja uwielbiamy irlandzkie jedzenie. Nie są one w zasadzie skomplikowane i pewnie nie pozostawiają wiele wyobraźni haute cuisine, ale gdy są zrobione dobrze, są naprawdę bardzo smaczne. Tym razem postanowiłam podzielić się przepisem na słynny irlandzki gulasz (irlandzki: stobhach Gaelach), bardziej znany poza Irlandią jako Irish stew lub Irish lamb stew. Zauważyłam, że w innych przepisach baraninę zastępuje się wołowiną, ale to jest gulasz z baraniny, więc zastępowanie baraniny mięsem jest mniej więcej tym samym, co zastępowanie ziemniaków marchewką, czy burakiem, albo selerem przy robieniu placków ziemniaczanych. Naleśniki z innych warzyw też pewnie będą bardzo smaczne, ale nie nazywa się ich już plackami ziemniaczanymi. Jest jednak jeden wyjątek. Mówi się, że gulasz ten pierwotnie przyrządzano z mięsa koziego, a dopiero później, gdy w Irlandii owce zastąpiły kozy, głównym składnikiem stała się baranina. Jeśli więc macie pod ręką mięso kozie, możecie spróbować staroświeckiej wersji irlandzkiego gulaszu.
Jednak z warzywami nie jest to takie proste. Do gulaszu zawsze dodaje się ziemniaki i cebulę, ale wielkie pytanie brzmi: co z marchewką? Starzy wyjadacze twierdzą, że marchew, podobnie jak inne dodawane niekiedy składniki (pory, pasternak, rzepa, perłowy jęczmień), to tylko estetyczny balast, który wypacza istotę dania, natomiast druga strona przekonuje, że późniejsze przybycie do Irlandii warzyw, a zwłaszcza marchwi, znacznie poprawiło smak gulaszu.
Reklama
Ten nierozwiązany spór, dzielący Irlandczyków na dwa obozy, zmusza również kucharzy do opowiedzenia się po jednej ze stron. Darina Allen, jedna z najsłynniejszych irlandzkich szefów kuchni, jest zwolenniczką marchewki, natomiast Mary Berry, którą uwielbiam, w swojej Classic Kitchen serwuje tylko "czystą" wersję gulaszu. Próbowałam wielu wersji tego gulaszu, zarówno z marchewką jak i bez. Mogę tylko powiedzieć, że nawet najprostszy gulasz jest bardzo smaczny. Oczywiście trzeba lubić zarówno baraninę, jak i ziemniaki. Przy okazji, "czysty" nie oznacza, że gulasz jest zawsze gotowany w ten sam sposób. Jednym z ciekawszych sposobów na wypróbowanie ziemniaków jest wykorzystanie ich części do zagęszczenia sosu. Jest smaczne, nawet bardzo smaczne, ale danie nie jest zbyt reprezentacyjne. Tym razem jednak do gulaszu dodałam marchewkę - chyba wszyscy tęsknimy za słońcem i kolorami w tej zimie, która nie chce się skończyć. A więc bierzmy się za gotowanie!