Dlaczego ludzie kupują tak mało gładzicy, że wydaje się, jakby w ogóle nie kupowali? No cóż, teoretycznie wiem, że kupują, gotują i smakują, ale stojąc w kolejce po rybę zauważyłem, że wszyscy wręcz szarpią się o rybę z przeceny: morsa, leszcza czy karpia. Ale nie jedna osoba przede mną uznała za atrakcyjny zakup gładzicy, której cena za kilogram była dość śmieszna. No tak, wiem, że to nie są duże ryby, ale za tę cenę można by napełnić worek. :)
Nie załadowałam całej torby, ale kupiłam dla siebie, na jeden raz. Za 2 naprawdę dobrej wielkości gładzice zapłaciłem niewielką kwotę. Jednym słowem było to tańsze niż guma do żucia. I oczywiście nie zjadłam wszystkiego na pierwszym posiedzeniu... Na śniadanie zostały dwa kawałki.
Z gładzicą to naprawdę nic wielkiego. Przynosisz go, odcinasz głowę, płetwy i ogon, wyciągasz wnętrzności, przejeżdżasz kilka razy nożem po skórze, kroisz na kawałki lub filetujesz i możesz przyrządzić go jakkolwiek chcesz.
Tym razem byłam bardzo głodna i nie miałam ochoty na żadne falbanki, więc ugotowałam gładzicę na patelni bardzo prosto. Wyszło tak prosto, ale bardzo smacznie. Więc i ty możesz spróbować.
Jedna osoba, która je bardzo bogato, dwie, które nie jedzą bardzo bogato lub potrzebowałam go na kolację i śniadanie.
Answering to comment