Czyli dieta którą można się najeść
Alarmujące wyniki badań zmusiły mnie ostatnio do bacznego przyglądania się mojemu poziomowi cukru we krwi, a co za tym idzie, konieczności wizytacji dietetyka (Pozdrawiam serdecznie, Pani Moniko) i ustaleniu dopasowanego dla mnie harmonogramu żywienia. Efekt - podporządkowanie się kompletnie diecie.
Początkowo obawiałam się mikroskopijnych porcji jedzeniowych i sałaty jako głównego źródła posiłków – nic bardziej mylnego. Mam ustalona dietę, przy której cukier spada mi na łeb na szyję, a jednocześnie mogę się naprawdę nieźle najeść.
Jedyny minus całej sytuacji to, że Pan Mąż nie chce patrzeć na, wąchać, a tym bardziej spożywać jakichkolwiek dietetycznych potraw – to wbrew jego filozofii życia czy coś... Dlatego większość posiłków mam obecnie rozplanowanych na 1-osobowe porcje.
Poniżej pomysł na nieskomplikowaną, ale jakże pyszną sałatkę warzywną, którą satysfakcjonująco można zapchać się na kolację.